Metoda magicznych 20 minut

Zabiegani rodzice starają się o wszystko, co najlepsze, dla swojego dziecka. Pozwalają mu na wszystko. Dają mu też wszystko, oprócz swojego czasu. A właśnie czasu potrzeba temu dziecku najbardziej.

Rodzina – dla dziecka liczy się najbardziej

Przybywa Polaków, których gryzie sumienie z powodu zaniedbywania swoich rodzin, zwłaszcza dzieci. 9 na 10 rodaków deklaruje, że na pierwszym miejscu stawia rodzinę oraz przyjaciół. Z sondażu CBOS wynika natomiast, że dla ponad połowy (54 procent) to właśnie rodzina jest sensem życia, zaś pracę na najwyższym miejscu stawia zaledwie co 11. ankietowany.

Rzeczywistość jest jednak smutniejsza niż zapewnienia i wyniki tych analiz. Mama jest zapracowana, tata – zabiegany. Oboje gonią za pieniędzmi i oboje potem mają wyrzuty, że więcej czasu spędzają w pracy niż z własnymi dziećmi. To dlatego córkom i synom pozwalają na prawie wszystko.

Dorośli chcą zlikwidować swoje poczucie winy, więc kupują pociechom drogie zabawki, oryginalne ubrania, kosmetyki z najwyższej półki cenowej, najnowsze modele telefonów. Żadne jednak zabawki, ubrania, kosmetyki czy telefony nie dadzą dziecku tego, co może dać mu rodzina. 

Rodzina i dziecko obok siebie, a nie ze sobą

Często zdarza się też tak, że rodzina i dziecko są obok siebie, a nie ze sobą. Amerykańscy socjologowie zapytali młodych rodziców, jak organizują czas swoim najmłodszym dzieciom. Okazało się, że aż 97 procent matek i ojców chętnie puszcza maluchom bajki na telefonie czy tablecie.

Aspirujemy do tego, żeby stać się drugą Ameryką – oby jednak nie w tym zakresie. Kolejny obrazek z życia wzięty: rodzina z dziećmi siedzi na kanapie, przed nią włączony telewizor.

Tyle, że nikt z domowników nie ogląda telewizji, gdyż jest wpatrzony w ekran swojej komórki. Są i tacy, którzy przekonują, że najbardziej pożyteczne wspólne spędzanie czasu to wcale nie gry planszowe, spacery, wyjazd do lasu bądź wyjście do kina, ale wyjście… do galerii handlowej, na zakupy.

Rodzinne rozmowy w toku

Kilkanaście lat temu wspólny obiad i rozmowy przy stole były prawie standardem nie tylko w weekendy oraz święta, ale także w dni powszednie. W 2004 roku, przykładowo, jedynie co 5. rodzina nie miała chwili na to, aby usiąść razem przy stole.

Teraz statystycznie tylko co 2. polska rodzina znajduje codziennie czas, żeby wspólnie zjeść posiłek. Dzisiaj rodzina i dziecko w domu często się mijają. Mama wychodzi do pracy, tata z tej pracy wraca, jedno dziecko idzie do szkoły, kolejne wraca.

Proza życia, na którą my sami mamy przecież wpływ. Dziecko nie zawsze przyzna, że brakuje mu mamy i taty. Często pokazuje to jednak w swoich czynach. Buntuje się, krzyczy, awanturuje albo reaguje zupełnie inaczej na samotność wśród ludzi – staje się wyciszone wycofane, nieufne. Bywa, że daje upust emocjom, wchodząc w konflikt z prawem. Taki jest skutek tego, że jego bliscy stają się dalecy. 

Metoda magicznych 20 minut

Nie od razu dorośli rzucą pracę, przerwą karierę i obowiązki domowe, aby towarzyszyć dzieciom całą dobę. To nierealne.

Psychologowie polecają metodę małych kroków, konkretnie: metodę magicznych 20 minut, poświęcanych każdemu dziecku z osobna, bez telefonu w dłoni i laptopa na biurku, bez pretensji i nerwów.

Trzeba dziecko traktować jak współpracownika, a nie podwładnego. Monolog należy zastąpić dialogiem. Mały człowiek także musi zostać wysłuchany. Pewnie, że 1/3 godziny w ciągu doby każdego dnia to za mało, aby wychować dziecko, ale to minimum, żeby znaleźć z dzieckiem wspólny język, swoistą nić porozumienia.

A skoro po nitce do kłębka, to matka i ojciec odnajdą to, co utracili, czyli sens rodziny. Rodzina i dziecko zaczną poznawać siebie nawzajem na nowo, zaczną żyć ze sobą, a nie obok siebie. 

4.9/5 - (8 votes)

HDR co to jest High Dynamic Range?

Poprzedni

Jak przygotować dziecko na pojawienie się rodzeństwa?

Następny

Zobacz także